Opowiadanie nr 3

„WSPÓŁCZESNY WAMPIR”
Kucałem na parapecie jakbym szykował się do skoku, patrząc przed siebie. To wszystko było takie znajome i nudne, a zarazem takie odległe. Ludzie zabiegani, zajęci swoim nudnym życiem, a za nimi powoli dreptał czas, który zabierał im życie, sekunda po sekundzie, minuta po minucie, rok po roku. Co chwilę byli coraz bliżej końca. Śmierć. Dla ludzi była taka prosta. Mogli ją dostać na zawołanie, jak dziecko zabawkę.
Westchnąłem i pokręciłem głową. I ta ludzka wyobraźnia! Małe, nudne istotki, takie naiwne. Och, jak mnie irytowało to całe bagno związane z nimi. Szczególnie parcie na książki o wampirach. Robili z mojej rasy jakieś ciamajdy. No na przykład, Edward Cullen, gość świeci się w ciemności, proszę was. A taki Damon Salvatore, najseksowniejszy wampir, bla, bla, bla. I te hybrydy, wilkołaki, czarownice i inne dziwactwa! Uch, aż drżę na samą myśl o tym.
Zgrabnie zeskoczyłem z parapetu i poszedłem do lodówki. Wyjąłem z niej torebkę z czerwoną cieczą. Kocham honorowych dawców krwi, są najlepsi. Wlałem płyn do szklanki i przyozdobiłem rurką, a potem walnąłem się na kanapie. Krew delikatnie pieściła moje gardło, hm, może wybrać się na polowanie? W końcu bym się rozerwał, ileż można żerować na szlachetnych sercach, chcących ratować ludzkie życia.
To jest tak, wampirów na świecie jest wiele, ale! Nie chowamy się po lasach, nie świecimy na słońcu i nie zabija się nas kołkiem, ani nie odstrasza nas czosnek. To jest dopiero dziwne. Tłumacząc to wszystko, jesteśmy rasą, wspanialszą od ludzi, żywiącą się ich krwią. Przystosowaliśmy się do życia i funkcjonujemy jak przeciętny człowiek. Chodzimy do szkoły, pracujemy. Istota nieśmiertelna? Po części, starzejemy się zdecydowanie wolniej niż ludzie, ale jednak, starzejemy się.
Wielu z nas jest śmierdzącymi leniami. Akcje typu „bądź szlachetny, oddaj krew” są lipne, nie wszystkie, ale te, które są organizacjami mojej rasy, na pewno. Łatwo wszystko sfałszować. Zdobytą krew po prostu wywozimy do magazynów, jest kilka na świecie, tam spotykamy się po swoją działkę. Niektórzy wolą jednak tradycje – polują. Ja robię to i to.
~*~
Tak jak postanowiłem, bycząc się na kanapie, wybrałem się dziś na polowanie. Wola Boska, dobre sobie, była jednak inna, bo zobaczyłem dziewczynę z klasy, siedziała smutna na ławce w parku. O Draculo, czemu ja?
Usiadłem koło niej i dałem jej lekką sójkę w bok.
- Co jest, Cath? – Zapytałem, opierając się o kilka desek, robiących za parkową ławkę.
- Nic, szkoda gadać, jestem taka głupia. Czas dorosnąć – Zaśmiała się gorzko i spojrzała na mnie – Co ty tu robisz, Castiel? Jest późno – O tak, na pewno mnie coś zje.
- Spaceruję, podziwiam – Zaśmiałem się. Cath była niską blondynką, była smukła i szczupła, należała do wąskiego grona osób, która w szkole mnie nie irytowała i miałem do niej stosunek obojętny. No nie, jest jedna wada. Szalała za Pattinsonem, tym gościem, którzy użyczył twarzy święcącemu kolesiowi, jego też uwielbiała – No, mów, co się stało – Ponagliłem ją. Z doświadczenia wiem, że ludzie nie chcą, a potem i tak mówiąc, więc im szybciej tym lepiej.
- No, bo byłam na premierze nowego filmu Roberta Pattinsona i go widziałam – Wzruszyła ramionami. O Boże, naprawdę?
- To chyba fajnie, co? Szalejesz za nim – Mruknąłem zniesmaczony, cholera, a mogło być tak miło.
- Nie było – Wydęła wargi – Nie dostałam autografu – spojrzała na mnie, swoimi niebieskimi oczami, a ja zacząłem się śmiać.
~*~
Leżałem z Cath w swoim mieszkaniu, na łóżku, byliśmy jedną plątaniną nagich ciał. Głaskałem jej zarumieniony policzek i zamruczałem cicho, przesunąłem nosem po jej policzku.
- Co takiego specjalnego mają te twoje wampiry? – Zapytałem, przygryzając płatek jej ucha, zassałem go, a ona cicho jęknęła. Podobały mi się jej reakcje, więc nie przerywałem czynności.
- Wiesz, są silni, przystojni – Zachichotała i mrugnęła do mnie – Kochają, no popatrz jak Edward kochał Bellę, to miłość bezwarunkowa, piękna miłość. Każda dziewczyna marzy o czymś takim – Pogłaskała mnie czułym gestem po policzku.
- I ty też? Nie jesteś wyjątkiem? – Powiedziałem, ciekaw jej odpowiedzi, a ona pokręciła głową – I nie czułabyś strachu?
- Nie – Zaprzeczyła niemal od razu – Byłabym podekscytowana – Przygryzła wargę w seksowny sposób. Zaśmiałem się gorzko i pocałowałem szybko ją w usta.
- Wy, małe romantyczne dziewczynki. Tak wiele sobie wyobrażacie – Przytuliłem ją mocno do siebie, sadzając na swoich kolanach okrakiem. Odchyliłem jej włosy na lewe ramię, a od prawego, wzdłuż jej szyi do rozkosznego zagłębienia za uchem, zaznaczałem ścieżkę mokrych pocałunków. Polizałem to miejsce – Polowanie zaliczone. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by Impressole