Opowiadanie nr 1

Nauka w Akademi okazała się nie lada wyczynem. Jasper jest świetnym nauczycielem, ale zbyt dużo wymaga. Ja wiem, że to na pewno nie jest łatwe zadanie, ale gubię się w tym wszystkim. Już nawet nie wiem jakie kity wciskać Edwardowi. Złożyłam przecież przysięgę przed Starszyszną, że nikomu nie wydam naszego sekretu, nawet rodzinie. Dlatego dziś mam się stawić w Akademii na przemianę. Cholernie się tego boję, ale zrobię wszystko, aby chronić Edwarda. Nie może mu się nic stać z mojej winy. Nic.
Jaką przemianę, zapytacie.
Otóż przemianę w pełnego łowcę. Teraz przechodzę normalny tryb początkującej, ale żeby zachować to wszystko w tajemicy, Starszyzna przyśpieszy cały proces. Bo jak wytłumaczyć Edowi oraz jego ojcu, znaki na moim ciele, nocne zniknięcia, te wszystkie "omdlenia"? Tak się nie da, więc muszę się poświęcić. Dla dobra wszystkich.
Zapadał zmrok. Siedziałam jak zwykle na parapecie w pokoju i wpatrywałam się w nieliczne gwiazdy. Jednak dzisiejszy wieczór różnił się od innych. Czułam każdy przechodzący impuls przez moje mięśnie. Najwyraźniej instynkt reagował tak na nadchodzącą przemianę.
Kiedy Edward kładł się obok mnie, wiedziałam, że coś go gnębi. Był jakiś taki nieswój, zestresowany.
- Coś się stało? - zapytałam wtulając się w jego pierś. Ten zanurzył palce w moich włosach i pokręcił przecząco głową.
- Po prostu martwię się o ciebie Bello. Zmieniłaś się.- westchnęłam głośno. Wiedziałam, że tak się stanie. Przecież to oczywiste, że Edward zauwarzy zmiany, jakie we mnie zachodzą. Zwłaszcza, że jest wampirem.
- Czy to przeszkadza naszemu związkowi? - wydobyłam z siebie drżącym głosem. Usiadłam na przeciw niego po turecku i wbiłam wzrok w ciemną pościel.
- Ależ oczywiście, że nie Bells. Kocham cię mimo wszystko. Ale ... to co się z tobą dzieje ... Kochanie, ty nie przypominasz już tej Belli co kiedyś. - szepnął odgarniając kosmyki włosów z mojej twarzy. Nie chciałam go okłamywać, ale musiałam. Gdyby nie obowiązująca mnie przysięga, nie musiałby tak się zamartwiać.
- Powiesz mi co się z tobą dzieje? - poprosił łagodnie, choć w głębi jego oczu widziałam, że jest mocno zdenerwowany. I to z mojego powodu.
- Przepraszam, ale nie. Zaufaj mi, a wszystko będzie się układało. W tej chwili potrzebuję twojego zaufania. Zrozum to proszę. - usiadłam na jego kolanach zarzucając mu ręce na szyje.
- Cokolwiek by się nie działo, musisz mi ufać.
- Spróbuję. Daj mi czas. - odparł zmęczonym głosem. Zamknął oczy odrywając ode mnie swoje dłonie. Zabolał mnie ten gest z jego strony. Poczułam się ... odrzucona. Mimowolnie po moim policzku spłynęły łzy. Słysząc mój szloch, zacisnął szczękę i wstał. Zaczął chodzić od ściany do ściany mamrocząc coś pod nosem. W jednej chwili zmaterializował się u mojego boku. Zacisnął swoje długie palce na moich nadgarstkach i zmusił do tego, abym na niego spojrzała.
- Ukrywasz coś przede mną! I nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi! Zgrywasz takie niewiniątko, a w nocy uciekasz niewiadomo gdzie! Przyznaj się, masz kochanka! To ja już ci nie wystarczam do cholery!? - nie wiedziałam co w niego wstąpiło. Teraz już wiedziałam co oznacza określenie "prawdziwy wampir". Głupio mi przyznać, ale w tej chwili panicznie się go bałam.
Nadgarstki bolały mnie niemiłosiernie, ale z przerażenia nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Pragnęłam tylko tego, aby mnie puścił. Tylko tyle.
- No, co!? Nic nie powiesz? Jednak mnie zdradzasz! Pożałujesz tego! - na szczęście Carlisle wrócił do domu i usłyszał krzyki Edwarda. Wpadł do pokoju i od razu zaczął odciągać go ode mnie.
Nie wytrzmałam dłużej. Mój głośny płacz wypełnił cały pokój. I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Edward przestał się szarpać. Jego oczy na powrót stały się złote, a wyraz twarzy złagodniał.
- Bello ... - szepnął załamany, ale ja nie chciałam go słuchać. Uciekłam do łazienki, zamykając się tam na klucz. Razem z Carlislem prosił mnie, abym otworzyła, lecz nie spełniłam ich prośby. Z resztą i tak już czas na mnie.
I znów pojawiłam się w Akademii. Choć powinnam nazywać to miejsce domem, bo tak tu się czuje. Kiedy tylko moje stopy zetknęły się z marmurową podłogą poczułam, że tracę grunt pod nogami. Na szczęście Jazz w porę mnie złapał i zaniósł do głównej sali. Chcąc nie chcąc, wtuliłam się w niego. Potrzebowałam czułości, której nie uzyskałam u Edwarda.
- Nic ci nie jest? - zapytał zaniepokojony. Pokręciłam przecząco głową, choć tak naprawdę, nie byłam w stanie ruszyć choćby małym palcem. Kiedy na powrót uchyliłam powieki, byliśmy już w głównej sali, która jednak jej nie przypominała. W miejscu, gdzie były półki z narzędziami do nauki oraz walki, umieszczono podłużne łóżko. Podobne do tych ze szpitali. Obok niego stał mały wózeczek z metalową tacką. Zarejestrowałam także, że w pomieszczeniu znajduje się Carl (jeden ze Starszych), Samuel oraz Camryn. Ten pierwszy wskazał na łóżko i po chwili zostałam tam położona. Nie wiem czy to przez atak Edwarda, czy też może stres zaczęło mnie mdlić i kręcić w głowie. W końcu stało się to nie do wytrzymania. Słyszałam szepty, ale nie mogłam się skupić, aby je zrozumieć.
Po policzkach spływały mi strumienie łez. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Bałam się.
- Samuel, Camryn, trzymajcie ją mocno. - zarządził Carl do swoich podopiecznych, a następnie zwrócił się do mnie:
- Jesteś pewna Isabello, że chcesz to przyspieszyć? Normalne stadium przemiany, przebiega niemal bezboleśnie. - nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa, dlatego pokiwałam tylko głową. Mężczyzna spojrzał jeszcze tylko na spiętego Jaspera, po czym ujął w dłoń srebrny skalpel. Zacisnęłam mocno powiek i zagryzłam wargi. Zaraz potem zimne ostrze zetknęło się z moją skórą tuż przy przełyku. Mocne pieczenie wywołało u mnie głuchy jęk, który przerodził się w przeraźliwy krzyk, kiedy Carl użył eliksiru przemian.
Pamiętam tylko tyle, że szarpałam się mocno oraz wyzywałam wszystkich dookoła. Nie chciałam więcej czuć tego bólu. To tak, jakby któś polewał ci gardło oraz narządy wewnętrzne żrącym kwasem, a później to wchystko spalił. Nie mogłam tego wytrzymać! Mogłabym przysiąc, że przemiana w wampira byłaby wybawieniem od tych katuszy. Edward wiele mi o tym opowiadał i z pewnością nie cierpiał tak bardzo, jak ja teraz.
I właśnie wspomnienie cierpiącego Eda sprawiły, że znalazłam w sobie niebywale mocną siłę, która sprawiła, że uczepiłam się swojego bólu. Teraz wiem dlaczego się na to zgodziłam. Chciałam chronić najważniejszą osobę w moim życiu. Chciałam chronić mojego Edwarda, pomimo tego, że mnie skrzywdził ...
Ból z biegiem czasu ustępował na chwilę. Jednak zaraz potem uderzał z jeszcze większą siłą. Złapałam się nawet na tym, że wołam Edwarda. Chciałam, aby tu był i trzymał mnie za rękę. Aby powtarzał, że to minie i wszystko będzie w porzątku.
Jednak nie było go. Jego miejsce zastąpił Jasper. Kiedy nastawały momenty, gdy świadomość powracała, słyszałam jego pocieszające słowa. Opowiadał o tym, jak to jest być w swoim prawdziwym wcieleniu. Czasami go słuchałam, ale zazwyczaj uciekałam we wspomnienia. Pragnęłam, aby obrazy szczęśliwego Eda i mnie, nie uciekały. Chciałam, żeby zastąpiły ból.

*****

Siedziałem pod drzwiami łazienki. Bella nie chciała mi otworzyć. Skrzywdziłem ją. A miałem dbać i chronić. Co we mnie wstąpiło?! Przecież nigdy nie wyrządziłbym jej krzywdy. Ale to zrobiłem ...
Jestem prawdziwym potworem. Bella jest dla mnie za dobra. Dlaczego wybrała akurat mnie? Powinna znaleść sobie kogoś lepszego. Kogoś, kto zapewni jej prawdziwe człowiecze życie. A ja nie byłem, nie jestem w stanie jej tego dać.
Zapukałem w drzwi po raz kolejny. Żadnej odpowiedzi. Żadnego odzewu.
- Bello ....
Krzyknęłam po raz kolejny. Ból rozrywał mi głowę. Wszystko po kolei. Błagam, przestańcie!
I wtedy usłyszałam. Usłyszałam przytłumiony głos mojego Edwarda: "Bello ... Jestem tutaj z tobą. Nie bój się, możesz się zatracić. Zamknij oczy. Odnajdź jasne wybrzeże. Pozwól łzom opuścić twoje oczy. Przejmę to wszysko od ciebie. Zostaw słowa, daj odpocząć swojej duszy w milczeniu. Ja nadal będę. Jedyny, kiedy twoje sny wyblakną. Pozwól mi być twoim snem. Marzeniem nie uciekającym. Nie bój się kochanie. Będę tam, kiedy twój świat śpi. I kiedy się obudzisz, chcę być jedynym miejscem, w którym naprawdę odpoczniesz. Jestem oddechem, który możesz śledzić, gdy jesteś uwięziona wewnątrz. Jesteś powodem, dla którego dałem radę. Byłaś tam. Ja jestem tu ... Przywróć mnie do życia. Ja przywrócę ciebie. Otwórz moje oczy. Spróbuję otworzyć i twoje. Rozpal moje niebo, będę płonął dla ciebie. Oddam ci moje serce. Pozwól zaopiekować się twoim. Będę kochać jeszcze mocniej. Oddam się całkowicie. Zaopatrz moje życie w siebie, inaczej będzie czarne, bezludne. Chcę być przy tobie. Teraz, zaraz, jutro, zawsze. Chcę widzieć twoją twarz. Poczuć twój zapach, usta. Zajrzeć w głębie czekoladowych oczu. Dotknąć cię, twojego serca. Pozwól mi na to. Ja szaleję. Pozwól poznawać cię jeszcze dogłębniej. Odkryć nieznane horyzonty twojego umysłu. Chcę cię po prostu kochać ... "
- Edward! - krzyknęłam głośno. Łzy ciekły po moich policzkach, a serce pękało. Pragnęłam, aby złapał mnie za rękę. Żeby był ...
- Bello, Bello słyszysz mnie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by Impressole